Najnowsze komentarze
->MisiekGT: Z moich doświadczeń (o...
MisiekGt (bez logowania, bo go krew zalewa) do: 5520 km - Skuter vs dziura
Żyję, ale nie moge powiedzieć, bym...
Więcej komentarzy
Moje miejsca
<brak wpisów>
Moje linki
<brak wpisów>

11.11.2012 20:50

4130 km - Jestem jak Chuck Norris

Po tej długiej abstynencji trochę przeraża mnie wizja skłębionych, spoconych ciał owijających się wokół metalowych rur. Boję się trochę tej atmosfery przesyconej niezdrową i niechcianą bliskością sapiących facetów i błyskających świateł na zmianę z półmrokiem rozjarzonym słabym światłem jarzeniówek. Wiem, że choć naprawdę nie chcę, znów tam wrócę, bo chłód i lód w końcu skierują moje kroki do… stołecznego metra.

Wiele osób już zakończyło swój sezon. Bo morko, bo zimno, bo ślisko. W zasadzie to rozumiem – mając w prawej ręce stadko kilkudziesięciu (lub więcej) mechanicznych koników łatwiej  o pomyłkę niż dosiadając zaledwie czterech i pół. W związku z tym postanowiłem, że jak na razie dla mnie sezon nadal trwa. Choć już zdarzyło mi się kilka razy skrobać lusterka i zegary ze szronu i lodu, wracać w ulewnym deszczu testując wodoodporność kurtki, spodni i butów (te ostatnie nie zdały – rozmawiałem z Mikołajem, podobno na gwiazdkę ma przynieść nowe, lepsze) to nadal walczę czerpiąc przyjemność zarówno z jazdy jak i z faktu, że ostatnio mój skuterek był jedynym jednośladem pod robotą. No i bawią mnie te zdumione, pełne współczucia spojrzenia współpracowników to na mnie, to na niesiony pod pachą, mokry kask.


Ogólnie to dochodzę do wniosku, że jesień jest całkiem fajną porą do jazdy. Wymaga sporo samozaparcia ale daje wiele „nowych” doświadczeń.  Może i jest chłodno i trochę mokro, ale mam wrażenie, że dużo więcej się uczę się w takich warunkach, niż na suchym. Na przykład nauczyłem się między innymi tego, żeby nie ruszać z miejsca ze skręconą kierownicą na mokrym, zapiaszczonym chodniku. Ostatnio próbowałem wykonać taki manewr i… nagle niebo błysnęło a ja oglądałem krajobraz pod kątem 90 stopni. Na szczęście jedynie trochę odrapałem plastiki, ale nie siebie. Ten moment musiał kiedyś nadejść, prawda?


Reasumując, jak na razie to jestem jak Chuck Norris – nie zrażam się niepowodzeniami i to ja mówię sezonowi, kiedy ma się skoczyć.


P.S.: Jeżeli kogoś interesuje historia mojego prawa jazdy kategorii A, to na podstawie szczegółowej obserwacji stwierdzam, że w czwartki o 6:00 mój mózg nie pracuje tak dobrze, jak się tego spodziewałem i daje się zaskoczyć zadaniom związanym z czytaniem ze zrozumieniem pytań egzaminacyjnych. Wstyd, nie? Chyba czas zamykać bloga. Kolejne podejście już wkrótce.

Komentarze : 5
2012-11-12 22:06:56 MisiekGT

@ Easy - taaa... rudy, brodaty i leje kogo popadnie ;)
@ Mikkagie - Jakoś z tym prawkiem to mam tak pod górę, że to się w głowie nie mieści. Jak znalazłem szkołę, to teraz prokuratura ją ściga...
@ długodystansowy - Dzięki za podniesienie na duchu - przyda się.
@ Badger666 - nie, ja tam bywam w zdecydowanie bardziej chorych godzinach - 5.30 - 6.00 rano i na dodatek w tygodniu.

2012-11-12 20:37:11 Badger666

ostatnia sobota, ok 13.40 - czy to Ty parkowales pod Word Odlewnicza? :)

2012-11-12 14:16:55 długodystansowy

Ja się boje lodu na drodze, nie na lusterkach. No i muszę w końcu wymyślić coś na kolana bo do wiosny nie będę mógł chodzić. Myślę że do jak zwykle do -10 dam radę:)
A egzaminem się nie przejmuj. Ja jak za drugim razem musiałem robić z przyczyn czasowych. To całkiem pewny siebie narobiłem 7(słownie: siedem!:) błędów.

2012-11-12 12:11:19 Mikkagie

Eeee, jedno drobne niepowodzenie to nie jest jakaś tragedia. Tragedią będzie jak przestaną egzaminować zanim w końcu to zaliczysz ;)

2012-11-11 22:35:55 EasyXJRider

Jesteś jak Chuck Norris? Znaczy, że co, rudy?
;-)
P.S.1. Mój sezon też jeszcze trwa, ale ślisko już, kruca bomba.
P.S.2. Co do skrobania, kolega z pracy przyjechał niedawno do roboty motocyklem, bo mu się nie chciało szyb w samochodzie skrobać...

  • Dodaj komentarz