Najnowsze komentarze
->MisiekGT: Z moich doświadczeń (o...
MisiekGt (bez logowania, bo go krew zalewa) do: 5520 km - Skuter vs dziura
Żyję, ale nie moge powiedzieć, bym...
Więcej komentarzy
Moje miejsca
<brak wpisów>
Moje linki
<brak wpisów>

14.08.2012 14:49

2324 km - Zajęcia praktyczne

Budzik zadzwonił o 4:15. Na dodatek nie powiem, żebym wczoraj przed zaśnięciem zupełnie nie myślał o dzisiejszej przejażdżce. Owszem, myślałem. I to do późna.

Mózg rozpaczliwie próbował analizować dane (praca, 9:00, wtorek, 4:15. Jaka  k**wa czwarta piętnaście? Może jeszcze z 10 minut? Jazdy, motocykl. Aaaa… Motocykl. Poczeka? Nie? Dobra, skuter, karta jazd, wtorek). Ręce bezwiednie naciągały skarpetki na nieco oporne stopy. Skarpetki nie identyczne ale generalnie podobne. Co tam, ciemno jest.

Po wyjściu przed blok deszcz zmył z oczu sen a szybki prysznic z kałuż po drodze rozbudził lepiej niż kawa, której nie wypiłem. Na miejscu byłem o 4:40. 20 minut przed czasem. Wjechałem na plac manewrowy. Pusto. Pomyślałem, że tak dla rozgrzewki śmignę sobie jedną ósemkę skuterem. Okazało się, że to nie jest takie proste, jak myślałem. Po 20 minutach przyjechał instruktor. Czy chcę motocykl? Tak, jasne. 5:00. Zaczynamy.

Szybki test z teorii (nie chwaląc się - 100% poprawnych odpowiedzi), omówienie zagadnień związanych z budową motocykla i szeroko pojętym „przygotowaniem do jazdy” i już. Mogę wsiadać na maszynę, a konkretnie Suzuki GN 125. Mały i lekki. Później doczytałem, że cięższy od mojego skutera o zaledwie 10 kilo.

Wsiadłem i znowu ten sam problem, co podczas pierwszej jazdy V-Stromem: Gaz, hamulec, drugi hamulec tam, gdzie go nie powinno być, sprzęgło tam gdzie drugi hamulec, skrzynia biegów tam gdzie drugi hamulec. Kto powiedział, że jazda skuterem to dobry początek przygody z motocyklami?

Osiem, osiem, osiem, osiem, osiem i slalom. Osiem, osiem, osiem, osiem, osiem i slalom. Osiem, osiem, osiem, osiem, osiem i slalom. Osiem, osiem, osiem, osiem, osiem i slalom. Osiem, osiem, osiem, osiem, osiem i slalom. Pierwsza godzina zajęć praktycznych już za mną. Kilka razy skręciłem głowę nie w tą stronę, w którą powinienem ale za to tylko raz się podparłem nogą. Może jednak ta jazda skuterem czegoś uczy?

40 minut w siodle minęło szybciej niż mógłbym przypuszczać a jazda nawet po placu jest fajna. Wiecie, chyba właśnie o to mi chodziło. Dzięki za pozytywną motywację, parę wpisów temu.

PS: Jeżeli ktoś jest ciekaw, to Tofik (kot z poprzedniego wpisu) został wyleczony, odrobaczony, wykarmiony i już znalazł nowy dom. Mimo szczerych chęci nie udało nam się pogodzić jego futra z moim uczuleniem.

Komentarze : 3
2012-08-15 21:23:03 easyxjrider

Piąta rano na rozpoczęcie jazd też fajna. A spróbuj ciachnąć pięć godzin jazd jednego dnia, i to w deszczu, ha!
Ósemki jakoś mnie nie bolały, luz blues i kręcenie łepetyną. Spróbuj minimalnie przemieszczać zadek na siodełku do wewnętrznej skrętu, mnie pomagało.
A z uczuleń, to coś z pyłkami traw mam i właśnie smarkam po koszeniu trawnika.

Powodzenia!

2012-08-14 20:52:47 długodystansowy

Na starcie życzę powodzenie w robieniu prawka i współczuje godziny rozpoczęcia.
A teraz się pochwalę że mi nigdy nie sprawiały problemu manetki. Zawsze jakoś momentalnie się przestawiam. Nawet jak jadę pierwszy raz czymś. Nie ważne czy motocykl, czy skuter (nawet jakiś śmieszny włoski, stary co miał sprzęgło w nodze). Czy w samochodzie manual, czy automat w tunelu czy w kierownicy. Za to do szewskiej pasji doprowadzałem mojego instruktora furiata. Który jakoś nie pojmował że mam tak rozwalone kostki w prawej ręce ze nie jestem w stanie trzymać dwóch palców na klamce a resztę na rollgazie. Bo po prostu mi się nie zginają.
I przypomniało mi się że jednak miałem kiedyś problem ze starym ruskim ciągnikiem. Dźwignie nie robiły tego co chciałem. A opis był tym pogańskim alfabetem:)

2012-08-14 18:12:50 przypadkowy_motocyklista

Tych pieprzonych ósemek to mi się nigdy nie udało czysto przejechać.
A uczelenie na kota to ból. Sam sie musiałem z dwoma rozstać.

  • Dodaj komentarz